Zagubione zdjęcie ... znalezione zdjęcie
Był styczeń 2004 ... Rydzyna ... zjazd lekarzy kardiologów.
Pojechałem tam aby poszukać jednego człowieka i porozmawiać z nim. Wiedziałem, że to człowiek wybitny, sławy światowej... Wyobraźnia podpowiadała mi, że z pewnością nie znajdzie dla mnie czasu... Umysł snuł kolejne przypuszczenia. Dziennikarz prasy regionalnej z pewnością nie przebije się przez wianuszek ludzi, lekarzy, którzy odgrodzą szczelnie znamienitego gościa ode mnie.
W sali balowej rydzyńskiego zamku był tłum. Kardiolodzy stali w szczelnych grupkach i dyskutowali. Szukałem wzrokiem tego człowieka. Wzrok nie mógł przebić się przez tłum. Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam szans spotkać go i porozmawiać.
Nagle wzrok mój zatrzymał się. Nieruchoma postać siedziała pod ścianą sali balowej. Zupełnie samotnie. Nie brylował w towarzystwie, nie pił szampana. Siedział pod ścianą w pogniecionej marynarce. Zupełnie sam ... wzrokiem nieobecny, pogrążony we własnych myślach...
Podszedłem do niego... Z obawą. Czy zechce zamienić ze mną choć kilka słów.
Zamienił... Zaczęliśmy rozmawiać. W jego oczach był ogień twórczego szaleństwa, ogień oddania dla drugiego człowieka. Z pasją opowiadał o swojej pracy nad ratowaniem życia ludzkiego.... Nigdy nie zapomnę tego wzroku. Nigdy nie zapomnę tej rozmowy ... Nigdy nie zapomnę samotnego człowieka siedzącego w kącie sali balowej.
Zapytałem na końcu, czy mogę zrobić zdjęcie do gazety. Zgodził się bez problemu... Dziś szukam tego zdjęcia po dyskach twardych i CD-romach. Gdzieś zaginęło. Ale mam je wciąż w pamięci. Potężnie zbudowany człowiek, w pomiętej marynarce, serdeczny, o oczach pełnych pasji. Taki był profesor Zbigniew Religa ... Był styczeń 2004 r. Pięć lat później profesor Religa odszedł na zawsze ... W ostatnim wywiadzie powiedział: "Każdy musi umrzeć. Dla mnie śmierć jest niczym, śmierć jest snem. Tłumaczę to sobie jeszcze tak: miałem ukochane miejsce w świecie – Wyspy Zielonego Przylądka. Ukochane było dawno temu, kiedy nie było tam tych wszystkich hoteli, tłumu turystów, hucznych imprez, a ja mogłem łowić ryby. Ale mnie na tych Wyspach nie ma. Nie żyję tam, nie żyję i już. To samo dotyczy innych miejsc na świecie. I naturalną koleją rzeczy kiedyś nie będzie mnie też tu."
Dziś znalazłem karteczkę z reklamą filmu BOGOWIE ... Nie mogłem oderwać się od niej. W pamięci stanął mi profesor Religa. Jego pamięci dedykuję te zwykłe słowa ... Może uda mi się znaleźć Pana zdjęcie, które wówczas wykonałem. Dziękuję za niezwykłą rozmowę Panie Profesorze
Po kilku miesiącach znalazłem zagubione zdjęcie. Jednak już tylko jako skan zdjęcia publikowanego w gazecie...

Komentarze
Prześlij komentarz