Nie wiem, czy stać mnie będzie kiedykolwiek na remont Twojego pokoju. W świadomości mojej wzbudza on skrajne odczucia. Z jednej strony nie chciałbym nigdy przekraczać jego progu. Warto by jak skansen czasu zachować jego wygląd. Raz po raz tylko otworzyć okiennice i wpuścić doń trochę świeżego powietrza i więcej światła w nadziei, że rozłoży się proporcjonalnie i uczciwe na poszczególne elementy niewielkiego metrażu. Chciałbym zachować go w całości, nawet klamki nie dotykać, wierząc że zachowuje ona wciąż niezmienne ciepło Twojej dłoni. Jednak powierzchnie mieszkalne w zasobach spółdzielni mieszkaniowej rządzą się swoimi prawami. Ktoś odchodzi, ktoś nieodłącznie zajmuje jego miejsce, meblując przestrzeń według swoich potrzeb. Ja trwam niezmiennie w przestrzeni mojego siedziska, oświetlając przestrzeń różnego typu światełkami, różnego pochodzenia i różnej intensywności. Do Twojego pokoju nie wkraczam, choć przeciez korzystasz z niego już rzadziej niż nieczęsto. Z drugiej stron...