Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2022

Samotność drzew ...

Obraz
 Mistrzowie cierpliwości. Przewodnicy samotności. Dobrze je spotkać. Samotne drzewa. Mają w sobie energię ciszy. Bez ograniczeń czerpią promienie słoneczne, bez ograniczeń chłoną krople deszczu. Bez ograniczeń kąpią się w wietrze. W samotności oglądają wschody i zachody słońca, zmienności dnia i pór roku... chłoną różne temperatury i rozmaite wilgotności. Z samotnym wędrowcem, który raz po raz minie samotne drzewo chcą dzielić się swą opowieścią. Ale nie każdy ma na to czas. A raczej ... niewielu swój czas chce oddać samotnemu drzewu.  A zatem nauczyły się owe drzewa samotne trwać w każdych okolicznościach. Z ich ust nigdy nie wydobędzie się nawet szept narzekania. Pogodzone ze swym losem samotnych obserwatorów codzienności.  Ale bywają dni, kiedy wędrowiec skieruje na nie swój wzrok. Zatrzyma tą rozgałęzioną samotność na fotografii. Wówczas drzewo - samotnik staje się dumne w swym osamotnieniu. W rozgardiaszu czasu i obrazów płynących nieustannie przez ludzką świadomość ...

Znaleźć światło z owego dnia ...

Obraz
 Tworzę sobie fotografie. Niekiedy pojawia się pytanie "po co?". I szukałem na nie odpowiedzi. Teraz dojrzałem do niej. Tworzę sobie fotografie aby nie zapomnieć. To taka wersja mentalnego notatnika.  Emocje przepływają we mnie w trybie ciągłym. Próbuję je zapisać. Kupuję wciąż nowe zeszyty - obowiązkowo gładkie - aby emocje owe zanotować. I finalnie z notatek tych zostaje pusta kartka. Z umysłu nie przepływają one do ręki, później na kartkę. Bo emocje owe są niemożliwe do ubrania w słowa.  Jakby słowa coraz bardziej traciły na wartości, na znaczeniu, na wadze.  Ale jednak chcę zapisać stan mojego ducha w warunkach ciągle się zmieniających. Fotografia dała mi bardzo wiele radości ale dała jeszcze chyba więcej bólu i cierpienia. Odrzuciłem ją przed laty. Nie dotykałem aparatu, a świat jawił mi się jako mroczny poprzez emocje, których nie mogłem zapisać (wyrzucić ich z siebie). Zostawały we mnie. Zarówno upadki jak i zachwyty. Więc bardzo małymi krokami powracałem do n...