Znaleźć światło z owego dnia ...

 Tworzę sobie fotografie. Niekiedy pojawia się pytanie "po co?". I szukałem na nie odpowiedzi. Teraz dojrzałem do niej. Tworzę sobie fotografie aby nie zapomnieć. To taka wersja mentalnego notatnika. 

Emocje przepływają we mnie w trybie ciągłym. Próbuję je zapisać. Kupuję wciąż nowe zeszyty - obowiązkowo gładkie - aby emocje owe zanotować. I finalnie z notatek tych zostaje pusta kartka. Z umysłu nie przepływają one do ręki, później na kartkę. Bo emocje owe są niemożliwe do ubrania w słowa.  Jakby słowa coraz bardziej traciły na wartości, na znaczeniu, na wadze. 

Ale jednak chcę zapisać stan mojego ducha w warunkach ciągle się zmieniających. Fotografia dała mi bardzo wiele radości ale dała jeszcze chyba więcej bólu i cierpienia. Odrzuciłem ją przed laty. Nie dotykałem aparatu, a świat jawił mi się jako mroczny poprzez emocje, których nie mogłem zapisać (wyrzucić ich z siebie). Zostawały we mnie. Zarówno upadki jak i zachwyty. Więc bardzo małymi krokami powracałem do niej. I odkryłem na nowo zupełnie inną fotografię. Fotografię ducha.

To ta fotografia, która nie krzyczy aby zostać pokazana i oceniana. To fotografia, której nie pasują ramy jakichkolwiek wystaw, prezentacji. To fotografia, która nie jest przedmiotem/dziełem wystawianym na sprzedaż. To fotografia, z którą tak naprawdę nic nie można zrobić ... można ją tylko mieć i dotykać. 

I wpatruję się w odwzorowane przeze mnie obrazy rzeczywistości. I wpatrując się w nie widzę zachwyt chwilą, wciąż zmieniającym się światłem. W nieruchomym obrazie czuję zapachy, temperaturę, wilgotność. Słyszę dźwięki, które otaczały mnie, gdy pochylałem się przy aparacie fotograficznym aby zabrać czasowi choć jego kawałek i zatrzymać go na zawsze. 

Tak naprawdę to jednym oglądającym mądrze owe obrazy jest czas. Bo fotografie te to odbicia czasu w lustrze zatrzymań. A zatem fotografie to taki pamiętnik czasu. Jeżeli rośliny zbieram w zielniku to jak będzie nazywał się zeszyt od czasu? Czasownik?

A może przestać nadawać nazwy... Przestać traktować czas jako sumę sekund i wrażeń. Może czas to rzeka wiecznie płynąca i wciąż zmieniający się strumień fotonów.

Tworzę fotografie aby nie zapomnieć. A kiedyś może przejrzę się w nich i w zakurzonych kadrach odnajdę światło z owego dnia, owej chwili...










Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ojciec Patryk od nalewek

Niezywkła historia leszczyńskiego fotografika

Bogdan Marciniak. Wspomnieniowe kadry