Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2015

List do księdza Józefa...

Obraz
Szanowny Panie Profesorze … Dopiero teraz, gdy mija 9 lat po Pana odejściu, zdecydowałem, aby napisać list. Wiem, że nie przeczyta go Pan, ale wiem też, że doskonale wie Pan, co w nim się znajduje. Okoliczności życia człowieka są tak dziwnie ułożone, że codzienność nie pozwala na toczenie dysput o życiu. Codzienność zdominowana jest przez rzeczy materialne bardziej lub mniej ważne. Nikt nie chce rozmawiać o Arystotelesie, Platonie czy Heideggerze. Myślenie, a wraz z nim refleksja filozoficzna nad naszym życiem zdaje się uciekać z tego świata, w którym dominującym stał się umysł instrumentalny. Oczywiście – działanie umysłu instrumentalnego ma swoje dobre skutki. Dzięki temu dziś – czas długi po Pana śmierci , mogę wciąż cieszyć się tym, co Pan stworzył. Mogę nadal słuchać Pańskiego głosu, mogę czytać myśli, które zostawił Pan w spadku tym, którym wysiłek myślenia nie jest obojętny. Czas temu jakiś, gdy wczesnym rankiem usiadłem przy Pana grobie   w Łopusznej, pozbyłe...

Gdy brakuje motywacji...

Obraz
Powiedzmy sobie szczerze - przychodzą dni, kiedy nie jesteśmy w stanie wziąć do ręki aparatu fotograficznego, poszukać tematu, zrealizować go. To rzecz absolutnie naturalna. Umysł ma strukturę podobna do żołądka - i w jednym i w drugim przypadku może nastąpić efekt przejedzenia. Nawet nasze ulubione czekoladki spożywane w nadmiernej ilości spowodują w pewnym momencie reakcję wymiotną. Podobnie umysł odżywiany obrazami wykazuje objawy "przejedzenia". Każdy z nas nosi w sobie głód obrazów. Ale gdy głód ów nasycamy regularnie, "produkując" nadmierne ilości obrazów, następuje zjawisko przejedzenia. A wówczas wydaje nam się, że nic już wokół nas nie jest godne utrwalenia...   Zwykłe nudne kieliszki ... A może nie są nudne?  Każdy ma swoje metody radzenia sobie z takim "przejedzeniem". W moim przypadku po prostu odkładam aparat, na dzień, dwa, tydzień... Zapominam o nim. Nie katuję się myślą, że muszę wykonywać kolejne zdjęcia. Nie muszę. Mogę chcieć.....

Miejsce dla każdego...

Obraz
Niedawno zdałem sobie sprawę z tego, że do klasztoru benedyktynów w Lubiniu pielgrzymuję już od 17 lat. Dokładnie w październiku 1998 r. po raz pierwszy pojawiłem się tam, aby wykonać zdjęcie Janowi Berezie. Do Lubinia przyjechałem autobusem - prawa jazdy jeszcze nie miałem. O. Jan pożyczył mi wówczas płytę z chorałami gregoriańskimi... Potem byli kolejni zakonnicy... Z wieloma z nich zaprzyjaźniłem się... ... brat Izaak... dzisiejszy przeor Opactwa ... ... ojciec Karol ... mój wielki przyjaciel, niezwykły lekarz, pedagog, przyjaciel Jana Pawła II i Józefa Tischnera, człowiek potężnego ducha i potężnego umysłu... ... ojciec Mateusz Skibiniewski ... bibliotekarz klasztoru, człowiek, który podnosił po II wojnie światowej to niezwykłe miejsce do życia... ... ojciec Maksymilian prowadzący dziś Ośrodek Medytacji w Lubiniu, człowiek olbrzymiej wiedzy i olbrzymiej pokory... ... ojciec Patryk ... zarządzający produkcją benedyktynki ... ...ojciec Florian ... m...

List do dziecka

Obraz
Każdy fotografujący nosi w swojej wyobraźni projekty, które chciałby zrealizować. Im bogatsza wyobraźnia tym ciekawsze projekty. Pierwszym moim projektem, który realizowałem były portrety osób z upośledzeniem umysłowym. Realizowałem go na terenie kilku domów pomocy społecznej w Wielkopolsce oraz na terenie Niemiec. Projekty wykonywane jeszcze w technice analogowej. Z największym wzruszeniem wspominam zdjęcia zrealizowane na terenie domu pomocy społecznej pod Stuttgartem w 1996 r. Pojechałem tam z kilkoma rolkami filmu (na więcej nie było mnie stać). Po przyjeździe na miejsce okazało się, ze mam do dyspozycji nieograniczoną ilość materiału negatywowego jednej z najlepszych firm. Podchodziłem do nich z wielkopolską oszczędnością. W efekcie powstało kilkaset zdjęć kolorowych i tyleż samo w czerni i bieli... Potem były kolejne projekty. I kolejne. I jednego z nich nie zauważyłem. Umknął - pewnie dlatego, że nie został nazwany. I dziś sobie o nim przypomniałem. Zacząłem realizować go w 199...