List do księdza Józefa...



Szanowny Panie Profesorze …
Dopiero teraz, gdy mija 9 lat po Pana odejściu, zdecydowałem, aby napisać list. Wiem, że nie przeczyta go Pan, ale wiem też, że doskonale wie Pan, co w nim się znajduje.
Okoliczności życia człowieka są tak dziwnie ułożone, że codzienność nie pozwala na toczenie dysput o życiu. Codzienność zdominowana jest przez rzeczy materialne bardziej lub mniej ważne. Nikt nie chce rozmawiać o Arystotelesie, Platonie czy Heideggerze. Myślenie, a wraz z nim refleksja filozoficzna nad naszym życiem zdaje się uciekać z tego świata, w którym dominującym stał się umysł instrumentalny.
Oczywiście – działanie umysłu instrumentalnego ma swoje dobre skutki. Dzięki temu dziś – czas długi po Pana śmierci , mogę wciąż cieszyć się tym, co Pan stworzył. Mogę nadal słuchać Pańskiego głosu, mogę czytać myśli, które zostawił Pan w spadku tym, którym wysiłek myślenia nie jest obojętny.
Czas temu jakiś, gdy wczesnym rankiem usiadłem przy Pana grobie  w Łopusznej, pozbyłem się wrażenia, że odszedł Pan gdzieś w nieznane. Jedno jest z pewnością prawdą: Kie pójdziemy z tela, to nos będzie skoda. Po górach dolinach płakać bedzie woda. Świat stał się uboższy bez Pana, Księże Józefie … Nie jest już taki sam. W otchłani bezmyślności i bezrefleksyjności tliła się lampka Pańskiego umysłu. Lampka ta oświecała drogę wielu osobom, nawet tym, którzy nigdy  z Tobą, Księże Józefie, nie zetknęli się osobiście.


Wracam często do Twych tekstów. Im jestem starszy tym powroty te są częstsze. Ubolewam tylko nad tym, że nie mogą być one tak częste, jak bym chciał. Czerpię z Twego myślenia poczucie wolności, ślebody – jak opowiadałeś. Wolności tej brakuje każdemu – paradoksalnie im więcej mamy iluzyjnej wolności, tym mniej mamy jej w rzeczywistości.


Oglądałem ostatnio Łopusznę, na zdjęciach, które wykonałem w ubiegłym roku.  Są takie miejsca w Twych ukochanych górach, z których rozciągają się szerokie widoki na wszystko co położone niżej. Mym marzeniem, Księże Profesorze, jest wspinać się po szczeblach umysłu ludzkiego jak najwyżej. Tak, aby z wysokości  dostrzec całą panoramę ludzkiego  myślenia. Na razie widzę to wszystko w sposób fragmentaryczny. Brakuje dogłębnej syntezy i brakuje wypracowanej dla mnie drogi.
Mam też inne marzenie, Księże Profesorze … Marzenie,  chyba największe, najbardziej wydumane. Chciałbym, aby Twa myśl  towarzyszyła mi każdego dnia. Twoja myśl, ubrana w otoczkę rzeczywistości. Marzę o tym, aby Twe myśli były dla mnie najszlachetniejszym budulcem drogi mego życia.  Czy mi w tym pomożesz...


Andrzej Przewoźny

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ojciec Patryk od nalewek

Niezywkła historia leszczyńskiego fotografika

Bogdan Marciniak. Wspomnieniowe kadry