Korzeń i korona
a.jpg)
Na spękanym płótnie czasu rozciąga się obraz – pradawny i nowoczesny zarazem. Drzewo, którego korona rozkwita w skomplikowanej sieci żył, linii, pęknięć i barw, wydaje się stworzone nie przez ręce człowieka, lecz przez samo istnienie. To nie tylko roślina, ale symbol życia, które nieustannie odradza się pomimo upływu lat i przeciwności. Złoty odcień korony – niczym muśnięty promieniami słońca – niesie w sobie mistyczną aurę, niemal świętość. Linie kory, wijące się jak starożytne hieroglify, opowiadają o czasie, który nie zna miary, i o tajemnicach wymykających się ludzkiemu poznaniu. Popękane tło przypomina spragnioną deszczu ziemię – delikatną i kruchą, choć na pierwszy rzut oka potężną. To ciche przypomnienie o ulotności wszystkiego, co istnieje, i o delikatności świata, który zdaje się być niezniszczalny. Drzewo jawi się jako świadek przemijania – nieruchome, a jednocześnie pulsujące życiem. Korzenie wnikają głęboko w tę sieć barw, plam i pęknięć, łącząc drzewo z czymś większym...