Wydarzyło się za 5 lat..

6 kwietnia 2025 r.
Wyszedłem dziś rano na spacer, by poobserwować osiedle na którym mieszkam. Zresztą robię to codziennie. W kieszeni noszę zawsze podręczny rejestrator dźwięków. Przez ostatnie miesiące nasze blokowisko stało się istnym ptasim targowiskiem. A zatem codziennie o 7.30 ustawiam rejestrator na ławce i nagrywam dwuminutowy ptasi "spot". Jeszce nie tak dawno śpiew ich był tylko tłem dla szumu przejeżdżających ulicą samochodów. A teraz? Nagrywany rejestratorem dźwięk brzmi krystalicznie czysto i nie muszę montować go i czyścić w programie. I w ten sposób od kilkunastu miesięcy tworzę bibliotekę ptasich rozmów na moim osiedlu. Kiedyś to przetłumaczę... chociaż po co to robić. Zaimplementowanie ptasich rozmów w umysłach ludzkich przyszło dość szybko od kiedy media zeszły do podziemia. I utworzyła się "medialna partyzantka". Raz po raz ten i ów dziennikarz próbuje pod osłoną nocy wrzucić jakiegoś "newsa". Ale niewielu rozumie dziś tą mowę, hermetyczną i skostniałą - mowę informacji medialnych. W cenie dziś był Arystoteles. Zresztą uruchomił całą sieć swoich szkół. Przekształcił troszeczkę profil nauczania i zgodnie z nową zasadą perypatetycy - ludzie lubiący przechadzać się w czasie rozmowy - zostali zastąpieni... tymi którzy lubią biegać podczas swoich rozmów. Gadałem dziś ze Stagirtą i pytam: mistrzu, a jak nazwiesz tą swoją nową szkołę? Usłyszałem w odpowiedzi: a czy wszystko trzeba nazywać? Czy nazywając nie zamykamy rzeczywistości w słowach? Czy wszystko musi mieć swoją nazwę? Żyjemy w świecie desygnatów...
Dobrze. Póki co moje myślenie - zbyt głośne - zagłusza osiedlowe ptaki.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ojciec Patryk od nalewek

Niezywkła historia leszczyńskiego fotografika

Bogdan Marciniak. Wspomnieniowe kadry