Historia pewnej korespondencji ...

Korespondencja z Elizą
16.12.2010
Przesyłam ciekawy skrypt dotyczący znaczenia fotografii w tekście. Warto się z nim zapoznać. Sprawę krótko poruszymy na zajęciach, a temat sam w sobie jest ważny dla osób zajmujących się projektowaniem.
29.12.2010
....Idealny dzień na polowanie z aparatem gdzieś w plenerze. Taka szadź nie trafia się często.
A na dzisiejszych zajęciach poziom nudy i zażenowania osiągnął szczyt. Biedny "Pan Zenek Od Corela" - chyba się nas boi. W powietrzu wisi bunt - tylko czy nie jest za późno...
                                                                               Pozdrawiam
                                                                                                     - Eliza S. 
29.12.2010
No właśnie w tej chwili pakuję sprzęt i mam zamiar ... zniknąć w bezmiarze zimy. Wrodzone lenistwo utrudnia mi założenie butów, ale zdaję sobie sprawę, że takie warunki pogodowe mogą się nie trafić....
Najlepszy sposób na "rozruszanie" wykładowcy - proszę zadawać mu pytania, dużo pytań - gość się musi ożywić ....
Proszę serdecznie pozdrowić grupę od leniwego fotografa ...
Pozdrawiam
Andrzej


Propozycje pytań do Corela
- czy w programie możliwe jest wstawianie automatyczne numeracji stron, czy należy wykonywać to ręcznie
- czy możliwe jest zdefiniowanie stałych elementów na stronie a następnie przekopiowanie tych elementów na każdą ze stron wielostronicowej publikacji

Pozdrawiam
Andrzej
29.12.2010
No proszę się zmobilizować! Warto. Sprzęt czasami nie trybi przy takich temperaturach, ale analogi, jak wiemy raczej są niezawodne ;)
      Pozdrowień niestety nawet nie zdążyłam przekazać, ponieważ zajęcia skończyły się ...trzy godziny przed czasem. A pytania do pana Zenka - owszem zadajemy, ale rzadko ten przemiły pan jest w stanie nam udzielić jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi. Dziewczyny zrobiły mu dziś małego psikusa i zapytały o trasowanie obiektu czyli oddzielenie od tła, co jak wiemy jest proste. One znały odpowiedź a pan wykładowca NIE. Czyli na postawioną tezę znalazł się dowód - ktoś pana Zenka "zrobił" wykładowcą chyba przez przypadek.
Sprawa jest delikatnie skomplikowana, ponieważ nie chcemy sprawiać kłopotu panu Zenkowi i stawiać go w niezręcznej sytuacji, a jednocześnie chcielibyśmy wyciągnąć coś z tych zajęć. 
...Więcej panu nie napiszę, ponieważ nie chcę, żeby pan poczuł się w jakikolwiek sposób zobowiązany do wyciągania nas z kłopotu.  Powiedzmy, że trochę się rozpędziłam z opowieściami. Sama też nie czuję się reformatorem.

Pozdrawiam ponownie i życzę udanych łowów.
                                                                            - E. S.
P.S. Słabym aparatem też można ustrzelić kilka romantycznych kadrów.

29.12.2010

Tak ... analogi są ZAZWYCZAJ niezawodne. Niestety analogi przy całym pięknie i uroku mechaniki odchodzą w niepamięć. Większość fascynuje się cyfrowymi plastikami, wierząc, że automatyka zawarta w środku zwalnia od myślenia....
Jan Bułhak napisał coś takiego :

Jeśli ktoś fotografuje po trosze wszystko, co mu się nawinie na oczy, a przy tym nie ujawnia żadnych szczególnych upodobań i czyni to sucho, sprawozdawczo i nieumiejętnie, to takie fotografie powiedzą bardzo niewiele: tyle tylko, że autor ich zabawia się w sposób napoły dziecinny, napół snobistyczny i traktuje to zatrudnienie przejściowo i niepoważnie. Pomijając moment fotografowania w celu czysto praktycznym, jako obojętny dla naszych dociekań i nie zawierający żadnych objawów istotnych, przyjdziemy łatwo do przeświadczenia, że wizerunek psychiczny przeciętnego amatora jest nietrudny do nakreślenia ale całkiem niezajmujący, gdyż równie ubogi jak jego wytwórczość.

A co do stwierdzenia, że słabym aparatem można ustrzelić kilka romantycznych kadrów, z uśmiechem przypominam, że zdjęcie rodzi się w naszym umyśle, a aparatem tylko je rejestrujemy ... Na szczęście - widząc po kadrach przesłanych przez Panią - ten umysł jest kreatywny ... Całe szczęście ...

Ja walczę obecnie z lenistwem ... Do 10 stycznia mam do oddania projekt książki ... Pracuję nad nią koncepcyjnie. Leżę na kanapie. Mam obok siebie małe karteczki i ołówkiem rozrysowuję projekty stron ... ale kilka szkiców jest udanych. Coś z tego powinno wyjść ...

Z chęcią zobaczyłbym rzeźby ... Jeśli zechce je Pani pokazać - proszę dać znać
Pozdrawiam
Andrzej

05.01.2011

....dlaczego ten pan przysłał mi to dziwne zdjęcie tablicy?.... nie wiem. Może jest tam zaszyfrowana jakaś tajemnicza wiadomość - zupełnie jak w komiksach z serii "Lanfeust de Troy" Arlestona i Tarquina, gdzieś między wierszami albo w małym obrazku.... ale nie - nic nie znalazłam. Godzina już późna, zmęczenie wygrywa, to pewnie przez to. Teraz 9,5 9,5 dziewięć i pół przed oczami przebiegają i 21 na 21cm czyli 210 na 210mm...... czarny pisak na białej tablicy.... a niedobry pan Zenek jutro z samego rana, czas spać. Dziś już nie rozwikłam tej tajemniczej zagadki.......dlaczego ...to dziwne zdjęcie?......

                                                                                                      e.s.
09.01.2011
Zamyśliłam się właśnie nad zleceniem, które miał Pan wykonać na 10 stycznia, projekt jakiegoś wydawnictwa, z tego, co pamiętam. Ciekawe, jakie są efekty i czy pan zdążył na czas? Czy to zlecenie tez było z głębi Polski?
Wczoraj w Lesznie padł blady strach na użytkowników pewnego serwera, na tych użytkowników, którzy pracują ze zleceniodawcą na odległość. Awaria trwała kilka godzin, ale to wystarczyło, żeby konkretnie utrudnić przesłanie ważnego materiału.
Wzięłam akurat wczoraj udział w - swego rodzaju - konkursie. Rywalizowałam z dwojgiem chłopaków w retuszowaniu zdjęć na czas i na jakośc też, rzecz jasna. Zdjęcia musiały dotrzeć za pomocą FileZilla pod Warszawę, bo jak Pan pewnie doskonale wie - duże formaty, to dla naszych kochanych acz mało pojemnych e-maili zbyt wiele. Format jednego zdjęcia to 4031 x 6048 pikseli, więc raczej sporo. 
Zabawa w obrabianie zdjęć jest przednia, ale kiedy internet siada robi sie naprawdę gorąco, zwłaszcza, że wczoraj chodziło o czas. Więc pobiegałam sobie wieczorem po mieście z pendrive'em w ręce w poszukiwaniu sieci, ale udało się i opłaciło - moje retusze dotarły  pierwsze! Jaki będzie finał czas pokaże. Zawiódł jednak port ftp do przesyłania zdjęć i byłam zmuszona do wysyłania 1 zdjęcia na 1 e-mail zwyłą pocztą, z której tak szydziłam. I tu moje pytanie: czy zna Pan jakieś godne polecenia porty do przesyłania danych mogące oczywiście transferowac duże pliki? ....w sumie w ogóle czy mogę jeszcze wyssać z Pana jakieś wiadomości PhotoShopowe i inne czy to już nielegalne i nie wypada? :) A może inaczej: czy byłby Pan tak miły i udzielił mi raz po raz jakiś ważnych odpowiedzi na pytania dotyczące pracy w PS. Mój dotychczasowy Człowiek - Źródło Informacji niestety odpada z powodów osobistych. 
Mam nadzieję, że wszystko poszło gładko i bez zakłóceń podczas tworzenia projektu, nad którym Pan pracował. 
I mam taż nadzieję, ża Pan nie zapomni o mnie wcielając w życie swój genialny pomysł o stworzeniu tego konkretnego zespołu grafików. 
                                                                                                                               Pozdrawiam ciepło
                                                                                                                                                              - E.S. 


10.01.2010

Myślenie nad projektem skończyło się kilka dni temu. Od czwartku do chwili gdy pisze te słowa trwało składanie wydawnictwa. Skończyłem 20 minut temu, nagrałem na płytę, rano przekazuję materiał do sprawdzenia i korekty. "Sprawdzacze" mają czas do piątku - przez weekend poprawię ich poprawki i oddaję materiał do drukarni. Satysfakcja jest specyficzna - książka raczej nie trafi do sprzedaży, gdyż cały nakład jest już rozparcelowany wśród firm, które złożyły się na koszty. Ja dostanę pieniądze, 10 egzemplarzy autorskich i .. to wszystko. Na razie będę czekał, co sprawdzacze znajdą w oddanym materiale ...

Z wydawnictwami porozumiewam się raczej za pomocą własnego serwera ftp. Poczta e-mail jest zbyt zawodna, gdy w grę wchodzą duże pliki. Uruchomiłem w zaprzyjaźnionej firmie konto ftp i korzystam z niego często i ochoczo. Nim jeszcze go nie miałem, wrzucałem swoje pliki na
www.4shared.com, a osobom zainteresowanym podawałem ścieżkę dostępu do określonego pliku - działało bez zarzutu.

A co do wysysania wiadomości photoshopowych. Panie Elizo, nie ma żadnego problemu - zawsze pomogę i chętnie pomogę, bezpłatnie pomogę. Dlaczego? Bo raz po raz uda się wyłapać ludzi, którym się chce myśleć, eksperymentować, poszukiwać. To elita wśród tłumów, którzy wszystko chcieliby mieć gotowe. Pani zada Pytania - ja będę odpowiadał. Będzie trzeba coś pokazać na komputerze - nie ma problemu - zaprosi mnie pani do kawiarni na kawę, ja przybędę w towarzystwie mojego laptopa - wszystko wtedy się wyjaśni i pokaże. Nie chowam wiedzy pod kloszem - niech inni z niej korzystają ...

A o konkretnym zespole grafików myślę już ... w związku z tym pytanie pierwsze - bardzo poważne. Jak dobrze czuje się Pani w rysowaniu - ołówek, kredka - właściwie technika w tym momencie nie do końca jest ważna. Chodzi mi o to, że chciałbym proponować ludziom, którzy będą zlecać coś u mnie oryginalne projekty - takie wykonane ręcznie, bez użycia komputera. To znacznie poszerza zakres odbiorców - coraz więcej osób/firm chce mieć projekty niepowtarzalne. A więc ... jak się Pani czuje w tej roli?

Pozdrawiam
Andrzej Przewoźny

10.01.2011

Bene, bene... lubię szybką akcję! Dzisiejszego dnia, jak w pejzażu kreowanym przez samego Stwórcę wszystko wygląda idealnie. Czy Pan to odnotował? Ludzie dzisiaj są jacyś inni, cudowni i życzliwi. Słońce swoją wszechogarniająca potęgą rozgrzało ich zimne - na co dzień - serduszka. Uśmiech Boga na twarzy mieszkańców szarego miasta....
Pan, jako człowiek uduchowiony pewnie natychmiast wychwytuje takie rzeczy.

Ktoś dzisiaj docenił trud, jaki włożyłam w rozwój siebie, jako artysty i chce to wykorzystać. To jest budujące, że są ludzie, którzy mówią: "my wiemy, znamy się na swoim fachu i warto nam zaufać, zrobimy to dobrze, pani jest jedną z nas, bo doceniamy pani dotychczasową drogę". W epoce amatorszczyzny na każdym kroku, takie słowa, to jak powiew powietrza z szeroko otwartego okna.
A teraz czytam list od Pana i mówi Pan w tym samym tonie. Docenia Pan ludzi, którzy coś potrafią, chcą się rozwijać i uznaje Pan ich wartość. Piękny dzień. 
Swoją drogą, to bardzo ciekawe, co Pan pisze o zleceniodawcach coraz częściej zainteresowanych pracami noszącymi ślady ludzkiej ręki. To niewiarygodne, że dożyłam takich czasów, ja człowiek 29 - letni to mówię. Czułam się przez wiele lat jak skamielina broniąc prac wykonywanych własną - niedoskonałą ręką. Tym bardziej jestem zaskoczona, bo o tej samej tendencji powiedział nasz TEB - owski wykładowca AutoCada, zajmujący się na co dzień projektowaniem architektonicznym. Podobno klienci preferują plany odręczne, zamiast tych wyplutych przez maszynę. 
Czy moja euforia dzisiejsza nie jest trochę nad miarę? ....Nie radość nas uszlachetnia, a endorfiny w środku zimy są lepsze niż pomarańcze. 

Chętnie sprawdzę sie w roli ilustratora i "Człowieka Od Brudnej Roboty" ...wie Pan: tusze, farby, pigmenty, węgle, fiksatywy i suche pastele - zawsze zostawią kolorowy ślad. :) Do tego będzie potrzebna maleńka burza mózgów, żeby znaleźć centrum naszych wspólnych oczekiwań. Mam na myśli to, że muszę poznać Pana wizję, żeby przedstawić swoją i poznać przy okazji zakres, spektrum mojego działania. Może być naprawdę fajnie. Jak mówią Amerykanie przed rozpoczęciem każdego przedsięwzięcia: Positive Attitude! 
Przydało by się dobre nastawienie pani, dla której retuszowałam zdjęcia. Praca nad pewną czarno - białą fotografią zajęła mi wybitnie duzo czasu. Po usunięciu znamion i zmarszczeń skóry już nic bym nie ruszała, zdjęcie było zbyt dobre: piękne ziarno, piękne cienie, półcienie i światła... Czasem zleceniodawca sam sobie robi krzywdę ;)

(w połowie zdania uciekam, by odebrać komputer który w cudowny sposób po wielu tygodniach dziś został naprawiony i leci z Warszawy..... CUDOWNY DZIEŃ)

11.01.2011
e…
Pani Elizo ... z tym uduchowieniem to oczywiście pewnie żart. Zresztą bardzo miły ..
A z tą ręczną wytwórczością to zupełna prawda. Kilkakrotnie testowałem już to na klientach. Mam wrażenie, że powoli zaczynamy mieć serdecznie dosyć Photoshopa i tej całej grafiki rodem z Mc Drive'a. Ludzie zaczynają być tym zmęczeni - chcą czegoś zupełnie innego, wykonanego ręcznie a nie powielonego metodą "kopiuj - wklej".
A ja stoję na pewnym rozdrożu myślowym - po uszy tkwię w swoistej graficznej tandecie, ale raz po raz udaje mi się przemycić coś bardziej wartościowego, przekonać do tego klienta (niekiedy wręcz wmusić to w niego). On jest później zadowolony - on ma satysfakcję, ja też mam satysfakcję.
Jeszcze jest trochę samozaparcia aby momentami iść pod prąd pewnym tendencjom - trzeba to wykorzystać. Jest jeszcze kwestia ... hmm ... stworzenia mody na dobre, wartościowe produkty, czyli odwrócenie trendu, który w tej chwili panuje. Ja na własną rękę odwracam trend fotografii cyfrowej, uparcie uświadamiając ludziom, że prawdziwa fotografia to ta wywołana na papierze ...
Byłem wczoraj z Markiem na wystawie fotografii w galerii Arsenał w Poznaniu. Dobra wystawa, dobre wrażenia - momentami dostałem trochę obuchem w głowę. Zresztą bardzo dobrze ... Ksiądz Tischner mówił, że w życiu trzeba spoglądać przez różne okna - jeśli widok z jednego okna staje się nudny - okno trzeba zmienić. Więc zmienia te okna, obserwuję twórczość innych i ... zależało by mi aby te inne okna dla społeczeństwa trochę pootwierać.

Ot ... taka pozytywistyczna wizja. Nie mniej jednak myślę, że choć w części uda mi się ją ( z pomocą innych zrealizować).
A może ma Pani próbki swoich prac - skany czy coś w tym rodzaju. Chętnie bym je obejrzał ... Wtedy zastanowimy się nad planem działania.
Pozdrawiam Andrzej

12.10.2011
Drogi Panie Andrzeju!

Oczywiście logiczną sprawą jest, że każdą współpracę według wszelkich prawideł powinno rozpoczynać się od przedstawienia tzw. portfolio. Osoby schludne, praktyczne i te z poukładanym życiorysem zawsze i o każdej porze zapytane o skrupulatną dokumentację swoich dokonań artystycznych będa gotowe do przedstawienia takiej prezentacji - niczym uczeń recytujący tabliczkę mnożenia wyrwany ostrym kopniakiem z błogiego snu.
Nazywają się oni ludźmi sukcesu. Praca z nimi, to czysta przyjemność.
Jednak są wśród nas osobnicy - wszystko wskazywałoby na to - z innej planety, wyhodowani w innej wierze lub w obcym nam wszystkim jakimś niepojętym porządku/chaosie. Takim człowiekiem jestem ja. O ład i zasady tego świata ocieram się tylko czasami.
....Jak Pan, być może, zauważył sama większym szacunkiem darzę tę pierwszą grupę - przynajmniej oficjalnie. Bycie człowiekiem zagubionym w codzienności nie jest łatwe. Może, na przykład, przekreślić optymistycznie zapowiadająca się współpracę.
Jeżeli mogę się w jakikolwiek sposób usprawiedliwić.....       Przez ostatnie 5 lat z różnych, bardzo poważnych powodów zmieniałam miejsce zamieszkania. Człowiekowi z tej pierwszej opisanej przez mnie grupy, do której Pana zaliczam, może to się wydawać niezrozumiałe, ale kiedy jesteśmy poddawani kolejnej próbie (przez Siłę Sprawczą, z którą od jakiegoś czasu już nie gadam) to ostatnia rzecz, o jakiej się myśli, to portfolio. Kiedy pyłek bitewny opada przychodzi refleksja, co się stało z dokumentacją nie tylko naszej twórczość, ale także naszego życia.
Brzmi nieco dramatycznie, ale nie na wakacje zostaliśmy TU przysłani, czasami trzeba zawalczyć. 
Ja też zawalczę, jeśli będzie Pan cierpliwy i postaram się skompletować wszystko co może w jakiś sposób określić mnie jako twórcę przydatnego we współpracy. 
                                                                                                                          Pozdrawiam ciepło
                                                                                                                                                        - Eliza


12.01.2011
Droga Pani Elizo
A ja wcale nie miałem na myśli portfolio czy czegoś co zbliża się bardziej lub mniej do tego terminu. Raczej nie podjąłbym się oceny teczki zawierającej twórczość autorską - wciąż zbyt mało na ten temat wiem i im więcej dowiaduję się, tym mniej, tym mniej wiem o czymkolwiek ...
Tzw. ludzie sukcesu - ci ze schludnymi portfolio, to co dla nich najważniejsze noszą na zewnątrz - właśnie w tym portfolio. Ale jest jeszcze druga grupa osób - to Ci, którzy stworzyli sobie portfolio z myśli kreatywnych i często niepokornych. Takie portfolia są dla mnie najciekawsze - pewnie dlatego chciałem zobaczyć rzeźby wykonywane przez Panią - nie po to, aby oceniać, ale aby spróbować dociec myśli zawartej, zobaczyć przestrzeń, którą zajmują - to najbardziej fascynujące, ciekawe, niezwykłe ... To bardziej chyba potrzeba dopełniania obrazu człowieka...
Kreatywnym portfolio może być: bilet kolejowy z notatkami, zabazgrana kartka z kalendarza, pudełko ze zdjęciami (im dłużej w nim leżą tym bardziej dojrzewają - a powiedzmy sobie szczerze - kadry z cmentarza w Pani wykonaniu były naprawdę rzeźbione dobrym okiem), myśli ponadszablonowe ...
Nie ma potrzeby się wcale usprawiedliwiać ... Proszę nie kompletować tego portfolio ... Lepiej zabrać się do pracy jak najszybciej...
Pani Elizo - proponuję spotkanie w przyszłym tygodniu na kawie. Przyniosę swoje plany, przegadamy sprawę ... I ruszymy wzniecić trochę bitewnego kurzu ... Czy któreś z popołudni przyszłotygodniowych będzie Pani pasowało?
A ... ze Siłą Sprawczą raz po raz warto pogadać. Przez długi czas nie gadałem ... Potem Siła Sprawcza sama zaczęła gadać ... udowodniła, że jest i potrafi działać.
W wolnych chwilach ... proszę przeczytać sobie tekst, który załączyłem ... ks. prof Włodzimierz Sedlak. Zasada czytania tego tekstu jest bardzo prosta  - jeżeli nie ma Pani czasu - proszę go nawet nie ruszać. Nie nadaje się do przejrzenia w 3 minuty. Trzeba wyodrębnić dla niego minut 20 ... Na pewno się uda.
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej

15.01.2010
Najważniejszą kwestię poruszę już teraz. Otóż spotkam się chętnie jak najszybciej, ale niestety dopiero po powrocie z Wysp. 18 stycznia wylatuję do Cambridge a wracam 27, czyli w sumie niedługo.

Poza tym jestem poruszona tym, co napisał Pan do mnie ostatnio. Pana podejście do człowieka jest fenomenalne. Niech Pan tego nie odbiera, jako pusty, frajerski komplement. Po prostu myślę, że jest Pan jednak urodzonym pedagogiem. Wśród mężczyzn ten zmysł nie jest zazwyczaj rozwinięty. A świat byłby piękniejszy gdybyśmy wszyscy kierowali się empatią. W każdym razie poczułam się pogłaskana po główce i przez to mam jeszcze większa potrzebę zrobienia czegoś wartościowego i cennego pod egidą "A. Przewoźny".

Druga sprawa i całkiem osobna kwestia, to esej ks.prof. W. Sedlaka, który przesłał Pan w załączniku.... Hmmm nie wiem czy ma Pan do tego tekstu lub człowieka, który go napisał osobisty stosunek. Nie chciałabym Pana urazić. Odbieram przesłanie na mój adres takiej treści jako wyzwanie, jako prowokację niemal. Czuję się - rozumie Pan - zobowiązana do polemiki.
Przede wszystkim chciałabym wyjaśnić, że kiedy użyłam ostatnio określenia Siła Sprawcza, z którą nie gadam, był to dla mnie jedynie skrót myślowy. Siła sprawcza w naszym kręgu kulturowym rzeczywiście nazbyt kojarzy się z katolickim Bogiem. Moja wina.
Katolicyzm we mnie się wypalił, nie ma połączenia między mną a religią, wiarą i doktryną katolicką, myślę, że nigdy tego połączenia nie było. Dokonywałam przez wiele lat dogłębnej eksploracji tego zjawiska z punktu widzenia socjologicznego, merytorycznego, metafizycznego i psychologicznego, reasumując przecież empirycznego niemal wyłącznie. Nie oznacza to, że nie uznaję żadnych autorytetów ( o.Leon Knabit jest rewelacyjnym nauczycielem, poznańscy dominikanie w latach 1997 -2002 byli dla mnie światłem WIEDZY i dawali możliwość dyskusji) ale tylko sama mogłam znaleźć drogę do harmonii ze światem, nikt tego za mnie nie doświadczy. Jednak nic w życiu nie równa się constans - w tym konkretnym przepadku oznacza to, że nie jestem dla siebie Alfą i Omegą i pozwalam sobie na powrót do chrześcijaństwa, jeśli TO poczuję. Są nawet słowa odnoszące się do tego: "Panie, nie jestem godny, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja."  ....kto wie?... w tej chwili jednak już znalazłam źródło, z którego czerpię pełnymi garściami i po raz pierwszy mam poczucie, ze znalazłam się w domu. ....To wszystko jest temat - rzeka, a ja miałam coś wspomnieć o eseju.

Trochę razi mnie ton krytyczny a wręcz ironiczny w stosunku do naukowców. Czytając to, miałam wciąż wrażenie, że ten człowiek jest zagubiony i tkwi głęboko w niezrozumieniu świata i człowieka z jego słabościami. Można było odnieść wrażenie, że ktoś ze świata nauki bardzo czymś dotknął ks. profesora i on w odwecie pisze w moim odczuciu za ostro.
                   
                       " (...) Wygodniejsza jest rzeczywistość zlimitowana, bo prędzej można się stać jej wybitnym znawcą? A cóż nasze znawstwo ma za absolutne znaczenie, prócz przyjemności bycia znawcą?"

Skąd w uczniu Chrystusa tyle pogardy dla drugiego człowieka?! Zupełnie niepotrzebnie. Może dał się komuś sprowokować? Nie wiem. Ale właśnie takie "autorytarne" słowa często słyszane od duchownych spowodowały, że poszukałam innej drogi. Nie zrozumiałam bym się z człowiekiem, który drwi z siły ludzkiego umysłu w taki sposób. Nasze znawstwo ma znaczenie dla rozwoju ludzkość, dla zrozumienia świata i daje możliwość naprawiania naszych błędów. Poza tym w naturze ludzkiej zapisane jest, że trzeba szukać za wszelką cenę, nawet cenę utraty wiary w Boga. A przecież połowa naukowców to i tak ludzie głęboko wierzący! Wyższość z jaką ks. Sedlak napisał ten esej kłóci się z poczuciem sprawiedliwości i pokory jakie mi zawsze towarzyszą.
Poza tym jednak dosyć ironicznie brzmi ten zachwyt nad typowym podejściem do Boga judaistycznych, starotestamentowych bohaterów w ustach katolika. Ksiądz, który zarzuca wiernym, że nie potrafią znaleźć, zamknąć i nieść Boga w sercu nie widząc go, jak Abraham, Mojżesz, Jan Chrzciciel, tylko modlą się do bałwochwalczych rzeźb - niepokojące...

 " To poganie mieli abstrakcję zmaterializowaną wtórnie w postać rzeźbioną"

Może poganie kłaniali się posągom, ale czy Kościół nie zaadaptował tego zwyczaju ochoczo? Przecież gdyby nie mecenat Kościoła nie powstałyby najgenialniejsze dzieła sztuki rzeźbiarskiej przedstawiające wszystkich świętych. Czyli, że ks. Sedlak uderza w tym fragmencie - jakby od niechcenia, na końcu eseju - nie tylko w katolików, ale też w wielowiekową tradycję Kościoła?!  

Czy rozumie Pan moje zaniepokojenie? Jak Pan widzi poświęciłam na ten tekst trochę więcej niż ustawowe 20 min. Ja istoty bytu i nieskończoności szukam od dziecka, bo mistycyzm w jakiś dziwny sposób zawsze mi towarzyszył. Najważniejsza jednak już od pieluchy była obserwacja i dogłębna analiza człowieka. Czyli humanizm i głębokie empiryczne poznanie. Stąd może dosyć chłodny stosunek do katolicyzmu, który  wymaga ode mnie brania czegoś "na wiarę". Jest zbyt przyziemny, a za mało ludzki. Poza tym nie wymaga pracy, lecz podporządkowania niejasnym zasadom.

To wciąż temat niewyczerpany. Obawiam się jednak, że po tym co tu wyłożyłam nie będzie miał Pan ochoty poruszać przy mnie tematu: "Religia katolicka". Ale nie to mnie martwi. Mam nadzieję, że nie odbierze Pan moich słów dosłownie, bo jest Pan ostatnia osobą, którą bym chciała w jakikolwiek sposób urazić. Pan, jako chodzaca dobroć nie zasłużył na przykre listy. Nie taki zresztą był mój zamiar. Faktem jest, że uchylił Pan Puszkę Pandory, ale proponuję podejśc do tego na zasadzie wymiany poglądów. Tym bardziej, że jestem przeciwnikiem wmuszania komukolwiek swoich poglądów. Bo i tak naszym wspólnym Bogiem powinna być MIŁOŚĆ, która leży u podstaw wszystkich religii świata, tylko ludzie czasem o tym zapominają.



                                                                                                                                                                            Gorąco Pozdrwiam
                                                                                                                                                                                                          e.s.


19.01.2011
No ... Pani Elizo ... Niech Pani wraca ... praca czeka. ruszamy ...
Odezwę się za niedługo ...
Pozdrawiam
Andrzej

21.01.2011

Droga Pani Elizo

Poczyniłem już pewne kroki (wraz z Markiem) w celu uczynienia w rzeczywistości tego, co rodziło się tam dotychczas gdzieś w głowie. Myślę, że przy odrobinie samozaparcia oraz większej masie wysiłku włożonego przez nas pewne pomysły uda się zrealizować. Czekam zatem na powrót Pani z wysp brytyjskim, by uzgodnić ścieżkę działania.

Co do rozważań nad myślami profesora Sedlaka - przyjmuję Pani głos (cenny zresztą i rozwijający) bardzo pozytywnie. Tak się złożyło, że moją myśl kształtowało trzech księży, których absolutnie nie znałem osobiście, natomiast rozmawiając z nimi ( w tej chwili już tylko w formie dialogu wewnętrznego) mam wrażenie, że doskonale się rozumiemy. Ks. Jan Twardowski, ks. Józef Tischner i ks. Włodzimierz Sedlak.
Takie "czarne towarzystwo" - ale powiedzmy sobie szczerze. Dość dobrze się w tym towarzystwie myślowym się czuję. Coś tam z myśli owych udało się przeszczepić na mój grunt prywatno - zawodowy. Przynosi to efekty - przynajmniej w kwestii mojego podejścia do życia - sceptycyzm i praktycyzm ...

Czekam na informację, kiedy będzie Pani już na gruncie rodzimym - polskim. Proszę o e-maila. UZgodnimy dogodny termin i rozmawiamy
Pozdrawiam serdecznie
Andrzej Przewoźny



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ojciec Patryk od nalewek

Niezywkła historia leszczyńskiego fotografika

Bogdan Marciniak. Wspomnieniowe kadry