Aparat jako forma notatnika ...
Mam go zawsze przy sobie. Nie zawsze jest to jednak wygodne. Plecak z aparatem, obiektywami, filtrami waży swoje. Trzeba dźwigać go na plecach i jawić się ludziom jako objuczony wielbłąd. Gdy pytają, co mam w plecaku, zawsze odpowiadam że drugie śniadanie.
Ale wielokrotnie popełniałem błąd nie zabierając aparatu ze sobą. Wtedy albo działo się w mym otoczeniu coś ciekawego, albo ... czułem się jakbym go zdradził.
Traktuję go jako notatnik chwil, pamięć podręczną mojego umysłu, do której zawsze mogę wracać. Wreszcie jest to także okazja, aby dokładnie przyjrzec się obserwowanym zjawiskom, znaleźć w nich dodatkowe znaczenia, ukryty sens. Albo ... aby mieć pretekst by zejść z roweru i rozprostować kości.
Powiedzmy sobie szczerze - wielu ludzi wciąż traktuje fotografików jako nieszkodliwych szaleńców, którzy samym pojawieniem się ze sprzętem wzbudzają uśmiech litości. Tak jakbym był niepełnosprawny. Ci sami jednak - prześmiewcy - bez żadnych skrupułów rejestrują rzeczywistość za pomocą aparatów, w których wyposażone są ich telefony komórkowe. Więc w czym zawiniłem? Nie wiem ... Jedno jest pewne. Już w tej chwili nie wyobrażam sobie przemieszczania się z punktu A do punktu B bez aparatu. Niezależnie od reakcji. Przeglądam później wykonane zdjęcia i rodzą się kolejne pomysły, na sesje fotograficzne, na plenery, czy na fotograficzną kombinatorykę. Bo tak jak pisanie ręczne rozwija półkule mózgowe, tak fotografowanie rozwija duszę ...
Ale wielokrotnie popełniałem błąd nie zabierając aparatu ze sobą. Wtedy albo działo się w mym otoczeniu coś ciekawego, albo ... czułem się jakbym go zdradził.
Traktuję go jako notatnik chwil, pamięć podręczną mojego umysłu, do której zawsze mogę wracać. Wreszcie jest to także okazja, aby dokładnie przyjrzec się obserwowanym zjawiskom, znaleźć w nich dodatkowe znaczenia, ukryty sens. Albo ... aby mieć pretekst by zejść z roweru i rozprostować kości.
Powiedzmy sobie szczerze - wielu ludzi wciąż traktuje fotografików jako nieszkodliwych szaleńców, którzy samym pojawieniem się ze sprzętem wzbudzają uśmiech litości. Tak jakbym był niepełnosprawny. Ci sami jednak - prześmiewcy - bez żadnych skrupułów rejestrują rzeczywistość za pomocą aparatów, w których wyposażone są ich telefony komórkowe. Więc w czym zawiniłem? Nie wiem ... Jedno jest pewne. Już w tej chwili nie wyobrażam sobie przemieszczania się z punktu A do punktu B bez aparatu. Niezależnie od reakcji. Przeglądam później wykonane zdjęcia i rodzą się kolejne pomysły, na sesje fotograficzne, na plenery, czy na fotograficzną kombinatorykę. Bo tak jak pisanie ręczne rozwija półkule mózgowe, tak fotografowanie rozwija duszę ...
SUPER ANDRZEJU BARDZO MI SIĘ PODOBA I ZACZYNAM MYSLEC TAK JAK TY :)
OdpowiedzUsuń