Zdjęcia lądują na śmietniku

Śmieci zdradzą prawdę o człowieku
Pracę zaczynają zazwyczaj wczesnym rankiem. Gdy mieszkańcy osiedli wychodzą do sklepów po ciepłe bułki, osoby przeszukujące śmietniki mają już "obskoczoną" większość swojego terenu. Bo w Lesznie istnieje podział. Każdy wie, gdzie może szukać.

A śmietniki stają się miejscem, gdzie nie tylko wyrzucamy to, co nam niepotrzebne. Zawartość kontenerów mogłaby być doskonałym materiałem do analizy tego, jak żyje współczesne społeczeństwo, czego ma w nadmiarze, co je, pije, czym bawią się jego dzieci. Ale są i inne, ciekawsze znaleziska.

Pana Feliksa często można spotkać przy kontenerze z makulaturą. Ale nie wyciąga jej ze śmietnika, nie sprzedaje dalej. Czeka na ludzi, którzy chcą do pojemnika wrzucić książki.

- Proszę ich nie wyrzucać, ja lubię czytać - zagaduje. Schludnie ubrany człowiek przyznał, że ostatnio wydobył z makulatury trzytomową "Historię filozofii" profesora Władysława Tatarkiewicza. Dziwi się, że takie pozycje trafiają do kosza. Ale ma na to zjawisko swoją teorię.

- Mam takie wrażenie, że ludzie zaczynają pozbywać się wszystkiego - opowiada. - Może wynika to z przyzwyczajenia do tej rzeczywistości, która zaczyna do nich przesiąkać z komputera. Tam wszystko jest wirtualne. Po co więc trzymać na półkach książki.

Jest to z pewnością ciekawy trop. Do koszy na śmieci trafiają książki, radosne rysunki dzieci, zdjęcia. W następnej kolejności ubrania, sprzęt elektroniczny, meble. Te wystawiane są obok kontenerów. Wiele z nich w zasadzie nie nosi śladów użytkowania. Znikają praktycznie natychmiast.

- Niejeden wyposażył sobie w ten sposób altankę na działce- mówi pan Bernard, właściciel ogródka działkowego.

Na śmietnik trafiają też pamiątki rodzinne. Tych w ostatnim czasie jest najwięcej. W zsypie lądują gipsowe święte figurki, książeczki do nabożeństwa, obrazki - pamiątki Pierwszej Komunii Świętej. Ale ... zazwyczaj stawia się je obok kontenera.

- Tych rzeczy nie wrzuca się do śmietnika: figurki gipsowe rozbija się i zakopuje w ziemi, a to, co papierowe - spala. To taki "naturalny" sposób utylizacji świętości - opowiada jedna z osób, zajmujących się "śmieciowym" biznesem.

- Na wysypiskach śmieci można znaleźć rzeczy najróżniejsze, niektóre wyjątkowo cenne - opowiada leszczyński antykwariusz Janusz Skrzypczak. - Kiedyś, gdy istniało jeszcze wysypisko śmieci w Trzebani, pojechałem tam wyrzucić jakąś zniszczoną kanapę. Wróciłem z mnóstwem różnych dziwnych rzeczy. Dopiero oglądając je w domu, zobaczyłem, co naprawdę przywiozłem. Właśnie tam znalazłem pierwszą w moich zbiorach fotografię pochodzącą z zakładu fotograficznego Ottomara Anschütza z Leszna.

Szef pracowni terenowej Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Trzebinach Marek Wróbel wspomina sytuację, kiedy w jego ręce wpadła XVIII-wieczna księga. Znalazł ją i przyniósł człowiek w zamian za "flaszkę". Po obejrzeniu okazało się, że jest to księga bractwa altaryjnego w Święciechowie. Wyjątkowo cenna i niespotykana. Na szczęście udało się ocalić ją od zniszczenia i nadal przechowywana jest w Trzebinach.

Znajomość miejsc, gdzie kiedyś znajdowały się stare wysypiska śmieci, jest bardzo cenna. Okazuje się, że przed laty w różnych miejscach znajdowało się bardzo wiele wysypisk. Część z nich zlikwidowano, zasypując je. Płytko pod powierzchnią ziemi można znaleźć mnóstwo ciekawych i często bardzo cennych rzeczy: są to stare krzyżyki, okulary, złom pochodzący z elementów biżuterii, zegarki naręczne.

- Przed laty często pozbywano się śmieci, wyrzucając je po prostu do rowów. Te z kolei rzadko bywały czyszczone. Tak więc po latach pod cienką warstwą ziemi leży jeszcze wiele ciekawych przedmiotów - dodaje Skrzypczak.

Przedmiotów ciekawych i często niebezpiecznych. Jak opowiadał pracownik jednej z gminnych spółek melioracyjnych, w ubiegłym roku podczas oczyszczania rowów znajdujących się w okolicach Lasocic znaleziono tam pocisk artyleryjski.

Do śmietników trafiają często całe kolekcje: kopert, znaczków, pocztówek, zdjęć. Dopóki żyje kolekcjoner, swoje skarby przechowuje z pieczołowitością. Po jego śmierci rodzina zazwyczaj nie ma pojęcia, że to, co wyrzuca, było dorobkiem życia zmarłego. Albo nie docenia, albo ... pozbywa się wszystkiego, co nie pachnie nowoczesnością.

- Przed laty w Lesznie zmarł człowiek zajmujący się filatelistyką - opowiada Skrzypczak. - Krótko po tym koło śmietnika nieopodal domu wystawiono worki z makulaturą. W środku były równo poukładane koperty z okolicznościowymi stemplami oraz kartki z klaserów ze znaczkami pocztowymi. Dla wyrzucających była to tylko makulatura, bez żadnej wartości.

Z mniej cennych - pozornie - rzeczy wyrzucanych na śmietnik można ułożyć życiorys niejednego człowieka. Świadectwa szkolne, dyplomy uzyskania kwalifikacji, dokumentację lekarską, szczegółowe wyciągi z kont osobistych. Wszystko to trafia do pojemnika na makulaturę w stanie idealnym. Dla badaczy biografii oraz pracowników urzędów skarbowych materiał jak znalazł.

Historię świata, historie ludzi znaleźć można na śmietniku. Dzieje zwykłych niezwykłych ludzi. Zapiski powstańca warszawskiego zanotowane zielonym długopisem o mało co nie trafiły na śmietnik. Wstrząsające opisy walk powstańczych, ból i strach ludzi uczestniczących w tym zrywie, mapki i rysunki - to wszystko zostało zamknięte w kilkudziesięciostronicowym zeszycie w linie. Na szczęście na śmietnik nie trafiły. Pamięć człowieka została ocalona...

Komentarze

  1. W NY, wszystkie rzeczy z likwidowanych domów,najpierw wystawiane są przed posesją. Czasem na sprzedaż za przysłowiowy 1 dolar,a czasem za "free.Wielu ludzi zabiera,kupuje.. Później ,pozostałe wyposażenie,pamiątki..obrazy...również wędrują na śmieci.Czasem żal patrzeć na
    fotografie,reprodukcje,ksiązki,karafki,dzbanki,wazony...osobiste rzeczy ludzi ,które juz nikomu nie są potrzebne.Smutny widok.

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytałam wszystko - bardzo piękny post a zarazem smutny - pozdrawiam serdecznie Marii

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ojciec Patryk od nalewek

Niezywkła historia leszczyńskiego fotografika

Bogdan Marciniak. Wspomnieniowe kadry